Testowanie Colostrum i Masła Ghee cz.XIII

16.08. 2020 dzień 13
Pobudka 8.30, mogę wcześniej wstać, ponieważ nie mam obowiązku wychodzenia z psem. Nie ukrywam, że mi tego rytuału brakuje ☹.
8.40 Colostrum przed śniadaniem mistrzów.
9.00 Parówki drobiowe, niestety to mamy w lodówce. Dzieci już nie śpią i oczywiście wsuwają co tata.
12.00 Zupa krem z dyni, do środka włożyłem masło ghee, które się rozpuściło w gorącem kremie. Smak nieco zmieniony, ale jakoś ujdzie.
16.00 Kotlety mielone z kurczaka. Nie ukrywam, że już nie mogę na to patrzeć. Jeżeli jutro będę miał to samo, po prostu odejdę od stołu😊.
19.00 Colostrum i lecimy na spacer na promenadę. Maseczki zabrane, jeżeli będzie za dużo ludzi uciekamy i idziemy do parku. Niestety „ludziów” jak „mrówków”. Czyli pandemia pełną gębą, nikt oprócz nas nie ma maseczek. Trochę się czuję, jakbyśmy byli z kosmosu. Poszliśmy na inną strefę promenady, tutaj na szczęście cisza i relaks na moje jelita. Dzieciaki chcą lody i ja się skusiłem. Niestety moje jelita się odezwały i szukam szybko toalety. Jak na złość, jest, ale koedukacyjna. W życiu tam nie pójdę idę w krzaki. Uuu, tutaj już ktoś był 😉. A ja elegancik w białych krótkich spodenkach. Nie mam czasu na myślenie, ryzykuję. Ok. Lody won z mojego jadłospisu. A takie były dobre, białe, z proszku. Dla chorych na WZJG powinni sprzedawać razem z pieluchomajtkami w pakiecie 😉.
Jak się czuję? Lepiej nie pytajcie. Cholerne lody. Zachciało się eksperymentować. W nocy jeszcze pobudka. Niestety toaleta, ale bez krwotoku. Jeszcze te dzwony i mewy i rano będę nie wyspany. Będę wyglądał jak zombi. Nie ma co ukrywać krótki wypad baaardzo udany, tylko zapomniałem wziąć pieluchomajtek 😉.
W KUPIE SIŁA!