Remisja i co dalej

Kolejny mój wpis będzie dotyczył remisji, czyli błogosławieństwo każdego posiadacza wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Czytając wiele artykułów na temat remisji dowiedziałem się, że można wyróżnić remisję kliniczną (ustąpienie objawów) oraz remisję w badaniu endoskopowym. Jeszcze innym zagadnieniem jest remisja w badaniu histopatologicznym, w której mogą występować zaburzenia budowy nabłonka tzw. architektoniki krypt, zanik lub ścieńczenie niektórych warstw błony śluzowej? No właśnie i tutaj zaczynają być schody. Czy nam zwykłym zjadaczom chleba ww. definicje coś mówią? Niekoniecznie…
14 LAT Z CHOROBĄ
Żyjąc z tą chorobą przez 14 lat najpierw unikałem mojej choroby jak ognia, walczyłem na wszelkie sposoby, nie mogąc jej zaakceptować, sądząc, że sobie poradzę. Trochę rozwolnienia nikogo jeszcze nie wykończył. To jak grypa żołądkowa, tylko trwa dłużej. Twój organizm jest coraz bardziej wycieńczony, czujesz się apatyczny, nerwowy i zrezygnowany. W pewnym momencie doprowadziłem się do takiego stanu, że tylko świeży umysł, oczywiście mojej żony (aktorki pierwszego planu😉), spowodował, że pojechaliśmy do specjalisty, który natychmiast wezwał karetkę i zabrali mnie do szpitala. W ciągu dwóch tygodni straciłem 10 kg. Mój rekord WC to 37 razy w ciągu doby. Wiem, wiem, nie o tym jest ten post ale chcę Wam uzmysłowić jak lekceważenie Colitis Ulcerosa może doprowadzić do skraju wytrzymałości organizmu.
REMISJA
Wracając do tematu, ja miałem remisje 4 lata. Dużo, mało?… dla mnie to było błogosławieństwo. Jak mi się to udało? Otóż zacząłem jeść regularnie, przestałem jeść śmieciowe jedzenie, generalnie zacząłem higieniczny tryb życia. Do tego medytacja, mudry (mała joga dłoni), nie oglądałem TV, poza meczami, tego się nie da odrzucić😉.
Po prostu poukładałem sobie w głowie. Nie wiem jak Wy ale ja w momencie ogromnego stresu, braku walki, poddania się, uciekałem do choroby. Jakby ktoś przestawił mi w głowie i myk na zwolnienie lekarskie i pyk nawrót choroby. To się zmieniło kiedy urodziła mi się druga księżniczka Zuzia w skrócie Pani Prezes😊. Nie, nie nie chcę Was teraz namawiać do spłodzenia potomstwa, chociaż jeżeli miało by to Wam pomóc, warto się nad tym zastanowić 😉. Chodzi mi o to, że wrzodziejące zapalenie jelita grubego jest ukorzeniona głęboko w głowie i zawsze będę powtarzał, że nasza choroba leży na podłożu psychosomatycznym.
MEDYCYNA KONWENCJONALNA, DIETA, PSYCHIKA
Czyli oprócz medycyny konwencjonalnej, potrzebujemy zbilansowanej diety ale również musisz wzmocnić swoją psychikę. Jeżeli mogę Wam doradzić poszukajcie w swojej głowie silnego bodźca do tego, żeby Wasza psychofizyka była na najwyższym poziomie. Żebyście znaleźli w sobie ducha wojownika, który przezwycięży wszelkie przeszkody. Ja jestem przykładem, że można żyć z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego. Oczywiście powtarzam jeszcze raz, nie jestem medykiem ani dietetykiem ani mikrobiologiem, jestem zwykłym obywatelem naszego pokręconego świata, w którym chcę żyć w zgodzie ze Wszystkimi.
CIESZ SIĘ ŻYCIEM
I na sam koniec, może czasami warto odpuścić i dać na luz. Nie, to się nie kłóci z tym co napisałem powyżej, chodzi mi o to, że może warto wyluzować i nie spinać majtek za każdym razem. Cieszyć się życiem i powiedzieć sobie mam w dupie wszystko, ja mam dla kogo żyć. Chcę żyć dla siebie! 😉 W KUPIE SIŁA 😉
Dokładnie tak, z chorobą da się żyć, tylko trzeba ją zaakceptować. Ona jest i koniec. Jak pojawiają się nawroty, to trzeba spiąć tyłek (dosłownie :)) i szybko reagować, nie czekać. Ja przez 16 lat już rozpoznaję co i jak. Mój lekarz zawsze powtarza, że sama muszę reagować w porę, zanim do niego się dostanę. Wiadomo, jak jest nawrót to żyć się odechciewa, ale trzeba walczyć dla siebie i dla tych, których kochamy i którzy nas kochają. Życie jest przecież piękne. Wszystko się dzieje w naszej głowie. Stres nas wyniszcza. Najgorsze, że choroba atakuje, kiedy ten stres już opadnie. Już się tego nauczyłam. Moja mama zachorowała w 2013 roku. Bardzo to przeżyłam, bo w ostatniej chwili trafiła do szpitala, dosłownie krok przed………. Bardzo mnie to przeraziło, że mogłam ją stracić. Sama zachorowałam rok po niej. Geny? Nie ma dowodów. Psychika, na pewno. Moja córka ma 11 lat i jest zdrowa i mam nadzieję, że tak zostanie 🙂
Aga, zgadzam się. Rozumiem ludzi, którzy są dopiero na początku drogi z WZJG i tak jak Ty piszesz trzeba nauczyć się słuchać swojego organizmu. Tak jak napisał mój gość w wywiadzie w rubryce SPORT cyt. „Moja choroba stała się moją siłą”. Świetne słowa, które z pewnością utkwią w mojej głowie na zawsze 🙂 ! ps. Córka powinna być dumna ze swojej mamy i babci za siłę i wolę walki. Pozdrawiam
Gdzie nauczyłeś się medytacji i mudry? U mnie zaostrzenia powoduje zwykle zajadanie stresu słodyczami… Błędne kolo- czym więcej stresu tym wiecej slodyczy. Pomaga na chwilę, ale stres pozostaje… Kiedyś odreagowywalem sportem, ale teraz sporo pracuje po godzinach przez epidemie, sporo jeżdżę więc po powrocie do domu nie mam sily na cwiczenia. Myślę że jakbym nauczył się porządnie medytować i wyrobił sobie nawyk medytacji, to utrzymałbym reemisję bardzo długo. Na WZJG choruję od 2011 roku.
Kubo! Sam się nauczyłem. Bardzo dużo jest medytacji w internecie np. na YT. Mudry czyli gesty rąk, które wyzwalają pozytywną energię, można znaleźć w dobrych książkach. Mam nadzieję, że niedługo na moim blogu wystąpi gość, specjalista od yogi. Najtrudniejsze są początki w medytacji i umiejętność oderwania się od rzeczywistości. Spróbuj znaleźć sobie spokojną muzykę np. tai chi i zacznij od oddechów. Tutaj ważne jest, żebyś nauczył się prawidłowo oddychać. Na początku, możesz mieć problemy z wyciszeniem, jeżeli będziesz poświęcał na medytację co najmniej 15-20 minut, z pewnością odczujesz wewnętrzny spokój. Polecam i życzę wytrwałości!
A propos Diety, chyba jesteś w czepku urodzony :-), ponieważ moja koleżanka Agnieszka Dąbek, która stworzyła darmowego ebooka nt. Diety jest specjalistą od Modulife. Jeżeli potrzebujesz kontaktu, powołaj się na mnie :-).